środa, 20 lutego 2013

Fragmenty „Masaż niemowlęcia”

Fragmenty z książki Joanny Kaczara „Masaż niemowlęcia” ( wydawnictwo Astrum, www.astrum.wroc.pl )

„Kiedy młoda matka wraca nareszcie ze swym dzieckiem ze szpitala do domu, czeka ją często przykre zaskoczenie. Za­miast uspokojenia i wyciszenia po tych chwilach pełnych napięcia, zamiast niezmąconego szczęścia i radosnej bliskości, jaką spodziewała się przeżywać razem z mężem i najmłod­szym członkiem ich rodziny, ogarniają ją tysiące wątpliwości, lęk, a nawet panika. Zachowanie noworodka bardzo często może wywołać niepokój u niedoświadczonej matki – w szpi­talu wszelkie wątpliwości można było natychmiast wyjaśnić, w domu, zdana na własną wiedzę i intuicję, czuje się bezradna i niekompetentna. Dlatego czeka niecierpliwie na wizytę babci oseska lub bardziej doświadczonej w tych sprawach siostry, słucha pilnie jej rad, zazdrości wprawy i pewności, z jaką ta kąpie i przewija niemowlę. Jej samej wydaje się ono niebez­piecznie kruche. A tymczasem to właśnie ona może dać swemu dziecku coś, czym zmieni nie tylko jego teraźniejszość, ale i wpłynie na przyszłe jego losy.
Dosłownie w zasięgu ręki ma ona lek na dziecięce problemy, a także na własne poczucie niemożności i bezradności. Ten lek to po prostu dotyk. To nieskomplikowane oddziaływanie potrafi odmienić życie całej rodziny: uspokaja i leczy dzieci, uodparnia je na stresy, modeluje ich postawy, czyni z nich ludzi w przyszłości śmiałych, ufnych, mało agresywnych i niezbyt gwałtownych. A jednocześnie zaspokaja potrzebę bliskości, pogłębia więzy pomiędzy rodzicami a dzieckiem, spaja ich jako rodzinę.

Czym jest masaż niemowlęcia

Czym są te codzienne zabiegi, które każda matka wykonu­je przy swoim niemowlęciu? Przewija je, kąpie, smaruje, ubiera i rozbiera, karmi, tuli do snu i kołysze, gdy chce uspokoić. Sens tych zabiegów wykracza daleko poza ich znaczenie pielęgnacyjne. Otóż wszystkie one zaspokajają po­trzebę kontaktu dotykowego, potrzebę odczuwaną tak przez matkę, jak i dziecko - i to jest właśnie prawdziwy psycho­logiczny motyw matczynego postępowania, motyw w naszej kulturze zwykle nieuświadamiany.
Młoda matka wie na ogół, ile powinno ważyć jej dziecko w drugim miesiącu życia, ale wciąż nie jest pewna, czy postępuje „właściwie” przytulając nocą płaczące niemowlę. Matki chcą oczywiście jak najlepiej dla swego dziecka, często są jednak zupełnie zdezorientowane i naprawdę nie wiedzą, kogo mają słuchać. Oto kochane babcie, chcące niewątpliwie również jak najlepiej, grzmią: „Nie rozpieszczaj dziecka! Zostaw, nie noś, bo się przy­zwyczai! Niech sobie popłacze!”, a na poparcie tych rad podsuwają nam swoją ukochaną broszurkę autorstwa dr. Sro­czyńskiego (1948 r.), według której nas wychowywały, i na kartkach której niemowlę przekonuje rodziców: Przede wszys­tkim nie lubię noszenia mnie na ręku. Ja się sam potrafię bawić. Mnie nie potrzeba nosić, kiedy nie jestem głodny i nic mnie nie dolega, czuję się wspaniale i nie pragnę żadnych rozrywek (…) Nie lubię noszenia na ręku ani też kołysania. Dla mnie nie jest to wcale potrzebne, a mogę się łatwo do takiego nałogu przyzwyczaić i tylko będziesz miała później duże kłopoty, kiedy będę ciężki. Nie zaczynaj więc, Mamusiu, a będziemy obydwoje zadowoleni.
Na szczęście instynkt każe nam łamać takie zakazy, nawet jeśli wpajano nam je bardzo systematycznie. „Na szczęście”, bo ­wbrew popularnym wcześniej teoriom – nie wychowamy wcale „dzielnego człowieka”, jeżeli w dzieciństwie nie będzie­my mu okazywać uczuć i pozwolimy, by zanosił się płaczem przez długie kwadranse, a nawet godziny. Najnowsze badania dowodzą, że to wcale nie nadmiar uwagi, ale właśnie jej brak i zaniedbanie „psują”dziecko.
Wzorów w tej dziedzinie należałoby szukać raczej poza kręgiem kultury europejskiej, w którym zachowania z czasem coraz łatwiej poddawały się odkryciom i nakazom „nieomyl­nej nauki”. Tymczasem np. w Gabonie (Afryka) matka każ­dego dnia masuje niemowlę w ściśle określony sposób, stosu­jąc ten zabieg aż do siódmego roku życia. Podobny, w mniej­szym lub większym stopniu skodyfikowany, zespół dotknięć dziecka spotyka się również w innych kulturach, np. w In­diach, gdzie od wieków znana jest sztuka masażu Shantala. Niezależnie od tego, czy wykonujący potrafią podać jego naukowe uzasadnienie, czy wyjaśniają go w innych katego­riach (np. magii), czy też stosują go zupełnie bezrefleksyjnie, na zasadzie odwiecznej tradycji – istotę masażu widzą przede wszystkim w jego oddziaływaniu na psychikę dziecka, a do­piero na drugim miejscu stawiają wpływ na jego ustrój fizyczny.
Jednak współczesna nauka idzie już w sukurs młodym matkom, daje im do ręki oręż przeciw „wypróbowa­nym metodom” matek i babek – odkrywa związek pomiędzy samopoczuciem dzieci a kondycją całego (późniejszego) społe­czeństwa, przywraca do łask zapomniane zwyczaje rodzinne.
Badania nad kulturami różnych narodów wykazały, że w spo­łeczeństwach, w których dzieci są masowane, tulone, kołysane, noszone na rękach i karmione piersią, dorośli są mniej gwałtowni i agresywni, wykazują większą gotowość do współ­pracy i są bardziej skłonni do okazywania współczucia. Tak więc masaż to o wiele więcej niż tylko rozkoszne doznanie zmysłowe – jego różnorodny wpływ na życie dziecka wybie­ga daleko w przyszłość. Rodzicom zaś daje poczucie pewności siebie i świadomość, że oto jest jeszcze coś ważnego, co mogą dla swego dziecka zrobić…
( … ) Istnienia podobnych zależności wśród ludzi (pomiędzy jakością kontaktów matki i dziecka a jego rozwojem) dowodzą niektóre badania. Podczas eksperymentu przeprowadzonego w Uniwersyteckim Centrum Medycznym w Miami (USA), dwadzieścioro wcześniaków masowano trzy razy dziennie po piętnaście minut. Okazało się, że w porównaniu z grupą kontrolną przybierały prawie o połowę więcej na wadze, były bardziej aktywne i czujne, a ich system nerwowy dojrzewał szybciej. W rezultacie opuszczały szpital całe 6 dni wcześniej.
Jak można wyjaśnić te różnice? Cóż tak niezwykłego zachodzi pomiędzy dłońmi matki a maleńkim ciałkiem dziec­ka?
Wiadomo, że powstanie i rozwój schematów czynnoś­ciowo-poznawczych wymaga odpowiedniego napięcia w ko­rze mózgowej, ten zaś uzależniony jest od dopływu dostatecz­nej liczby bodźców emocjonalnych. Aby więc dzieckoroz­wijało się prawidłowo, potrzeba nie tylko odpowiedniego pokarmu, temperatury i powietrza, ale również – i to wcale nie w mniejszym stopniu – zespołu bodźców pochodzących od bliskiej osoby (matki, ojca, babci), jej pieszczotliwie brzmiącego głosu, dotyku, podnoszenia, przytulania i kołysa­nia. Badania wykazały, że rozwój dzieci, które przez cały dzień nie tracą bliskiego kontaktu z matką, jest pod każdym. względem znacznie szybszy….
Bezpośredni kontakt dotykowy z matką stanowi dla niemowlęcia źródło doznań kinestetycznych oraz bodziec stymulujący rozwój układu nerwowego. Dojrzewanie tego układu u małego dziecka polega zarówno na rozroście po­szczególnych pól i okolic kory mózgowej, jak też na po­stępującej mielinizacji włókien nerwowych. Osłonka mielino­wa, otaczająca każdy nerw jak izolacja drut elektryczny, osłania system nerwowy, ułatwia przewodzenie impulsów i umożliwia rozwój połączeń pomiędzy komórkami.
Masaż stanowi czynnik wspomagający bardzo istotne stadium rozwoju osobowości dziecka. Francuski psycholog Henri Wallona utożsamia osobowość dziecka z całą jego istotą psychofizyczną. Zatem według jego koncepcji podłożem zmian psychicznych są procesy dokonujące się w organizmie dziecka. Trzy pierwsze etapy rozwoju zamykają się w grani­cach wieku niemowlęcego wraz z okresem embrionalnym. Etap pierwszy obejmuje życie wewnątrzmaciczne. Jest to okres całkowitej zależności biologicznej od matki, której organizm zaspokaja wszystkie potrzeby dziecka, a nawet uprzedza ich pojawienie się. Etap drugi to stadium impul­sywności ruchowej – nadal istnieje symbioza między dziec­kiem a matką, jednakże niemowlę żyje już w nowym środo­wisku, w którym samo zaspokaja potrzebę tlenu za pomocąodruchu oddychania. Dopiero na etapie trzecim symbioza fizjologiczna przemienia się w więź uczuciową między dziec­kiem a matką, dlatego stadium to można już nazwać sta­dium emocjonalnym. Dziecko nie odróżnia jeszcze siebie od otoczenia, nie ma poczucia własnego ciała, odrębności fizy­cznej, a tym bardziej odrębności psychicznej – nie wie, że istnieje. Dopiero doznania dotykowe pozwalają mu „stwo­rzyć siebie”, poznać własne ciało, wyznaczyć jego granice i uświadomić sobie własną odrębność.
Zaspokojenie potrzeby kontaktu emocjonalnego (realizo­wanej w pierwszym okresie przede wszystkim w kontakcie z jedną osobą – najczęściej matką) gwarantuje dziecku poczucie bezpieczeństwa. Przywiązanie pełni funkcję ochro­ny przed sytuacjami grożącymi jakimś niebezpieczeństwem, uwalnia od lęku przed nieznanymi osobami, przedmiotami i miejscami, przed ciemnością, zwierzętami oraz od lęku wywoływanego przez gwałtowne ruchy. Niespełnienie tej po­trzeby pociąga za sobą wiele negatywnych skutków od­czuwanych nie tylko bezpośrednio, ale i w przyszłości. Sku­tki odległe to deformacje osobowości przejawiające się w ró­żnego rodzaju kompleksach, natomiast skutki doraźne doty­czą nie tylko sfery emocjonalnej (przewaga emocji o znaku ujemnym, brak poczucia bezpieczeństwa, zachowanie w kon­taktach z innymi ludźmi), ale również rozwoju intelektual­nego, mowy, a nawet stanu fizycznego.
Okazuje się, że dzieci rozłączone ze swymi matkami zdradzają różnego rodzaju symptomy braku przystosowania. Zjawisko to zaobserwowano także u niemowląt – ich reak­cje na rozstanie z matką są równie silne jak u dzieci starszych, tylko inaczej się objawiają. Reakcje te dotyczą głównie strefy somatycznej: dzieci tracą apetyt, cierpią na rozstroje żołądka, spada ich odporność na różnego rodzaju infekcje, a nawet wzrasta śmiertelność….

Wpływ masażu na późniejsze życie

Nabyta w dzieciństwie cenna umiejętność właściwej reak­cji na sytuacje stresowe na stałe wchodzi w skład arsenału obronnego wieku dojrzałego. Umiejętność świadomego roz­luźnienia jest niezwykle przydatna w walce z różnego rodzaju presjami, jakie wywiera na nas życie we współczesnym świecie.
Okazuje się, że rodzaj stosunków, jakie nawiązujemy z innymi ludźmi w dojrzałym wieku, jest odbiciem typu więzi, jaki wytworzył się już w dzieciństwie. Ludzie, którzy w tym okresie mieli zapewnione poczucie bezpieczeństwa (którym rodzice poświęcali dużo uwagi, brali na ręce, słuchali i mieli z nimi dobry kontakt wzrokowy; krótko mówiąc: którzy byli kochani i pielęgnowani we właściwy sposób), nie mają zwykle kłopotów w nawiązywaniu bliskich kontaktów z innymi ludźmi. Są ufni i sami budzą zaufanie. Ich związki z part­nerami są szczęśliwsze, trwają dłużej i stosunkowo naj rzadziej kończą się rozwodem.
Natomiast dzieci, które w dzieciństwie pozbawione były takich więzi, cechuje stały niepokój i brak poczucia bez­pieczeństwa. Są mniej współczujące i trudniej im zapewnić sobie pomoc ze strony innych ludzi. Nie potrafią też nawiązy­wać intymnego kontaktu:. ich przyjaźnie czy małżeństwa często padają ofiarą zazdrości, lęków i oporów przed zbyt silnym zaangażowaniem się.
Tak więc wartości stanowiące istotny element masażu dziecka, takie jak zaufanie, miłość, współczucie, ciepło, ot­wartość czy szczerość, będą z pewnością procentować w wie­ku dojrzałym. (…) ”
Źródło i za zgodą Polskiej  Szkoły Masażu Shantala www.shantala.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz